29 czerwca 2015

Nie mogłam się powstrzymać... kolejna Ruda!

Ten motyw po prostu musiał pojawić się u mnie na poduszce! Ruda jest niesamowita, na dodatek w moim ukochanym stylu vintage, spójrzcie sami - czyż nie jest cudna? Zrobiłam dwa transfery - jeden z nitro, drugi z olejkiem lawendowym i wybrałam ten ostatni, bo wyszło ciut bardziej wyraźnie.

Obok motywu ananasa we wnętrzach do tej pory przechodziłam obojętnie, widziałam parę fajnych cudeniek w tym kształcie, ale nie miałam jakiegoś parcia, żeby to coś musowo posiadać. Dopóki nie pojawił się ON. Jakby czekał właśnie na mnie ;-)

Wrzucam parę kadrów z sypialni, gdzie kolejna Ruda zamieszkała i przy okazji zwróćcie uwagę na te dwa piękne świeczniki, którym darowałam nowe życie - wyobraźcie sobie to szlifowanie z nieszczęsnej akrylowej farby, moje paznokcie po tym wszystkim błagały o manicure!

Pozdrawiam wakacyjnie!













26 czerwca 2015

Blaszkomania

Nie wiem co te blaszki w sobie mają, przecież transfery robię z upodobaniem i na innych materiałach, a tu nagle tak mnie wzięło i odpuścić nie może... A to wszystko przez Anię, wysłała mi taką jedną zarazę w paczce i bach...! ;-)

Dzisiaj wrzucam wszystko to, co przez ostatnie tygodnie mi się uzbierało. Nawet Mooniek trafił na tabliczkę! Blaszki chętnie znajdą nowych właścicieli, dlatego wrzucam je TUTAJ. A gdyby ktoś chciał blaszkę według własnego upodobania, niech pisze śmiało!

Miłego weekendu!













22 czerwca 2015

Kuchnia... po lekkim liftingu

Oto jest - moja stara nowa kuchnia ;-) Tych, którzy myśleli, że przemaluję ten żółciutki kolor informuję, że krążyły mi takie myśli po głowie. Ale żal mi tego koloru, naprawdę go lubię i gdyby nie kompletny brak funkcjonalności tej kuchni (pozostałość po starych właścicielach mieszkania) to mogłabym się nią cieszyć jeszcze długi czas. Póki co musi pozostać, czy tego chcę czy nie...

Mimo wszystko wiecznie kombinuję, co by w niej zmienić - w pierwszej kolejności padło na płytki, które zaczynały już odpadać od ściany. A skoro białej kuchni teraz mieć nie mogę, to przynajmniej białe płytki i to te w klimacie paryskiego metra, a żeby było oryginalniej - kwadraciki. Pokochałam je od pierwszego wejrzenia! Nie obyło się jednak bez chwili zwątpienia, kiedy to przy kładzeniu miałam wrażenie, że teraz zrobi się w tej kuchni zimno i szpitalnie, i w ogóle do bani, i że mogło zostać po staremu, albo mogłam wybrać coś w babcinych klimatach... Na szczęście po fugowaniu wrażenie znikło...

Pozbyłam się również ozdobnych listew pod szafkami i zrobiło się jaśniej, przestronniej. Pralkę ukryłam za zasłonką, która mojemu M. średnio się podoba, ale taka mi się zamarzyła i już, poza tym zawsze można uszyć jeszcze coś innego dla odmiany. Marzyło mi się zmienić lodówkę, ale niestety ze względu na wymiary szafek większość lodówek po prostu by tam nie weszło. Tak więc zostanie i chyba ją tylko lekko zliftinguję ;-) Mam w planach jeszcze parę kosmetycznych zmian, np. wymianę baterii, ale to już na spokojnie. I jak Wam się wydaje - zmiana chyba na lepsze, prawda?

W każdym razie ja widzę ogromną różnicę i żałuję tylko, że tak długo zwlekałam, bo koszt minimalny, a swoją kuchnię bardziej teraz lubię :-)

Na koniec pokazuję Wam swój pierwszy Happy Mug wygrany w konkursie Aldii Arkadii (razem z "babeczkowymi" łyżeczkami). No po prostu uwielbiam... :-)
























19 czerwca 2015

Sposób na tanią ściereczkę kuchenną

Jak zwykle wpadam szybciutko przed weekendem... ;-)

Niedawno pokazywałam Wam ściereczki kuchenne, które wpadły mi w oko. Nie powiem, chętnie przygarnęłabym je wszystkie :-) Jednak większość z nich ma obłędne ceny - są piękne, ale za kawałek szmatki taka cena to lekka przesada...

Ostatnio w Jysku na widok prostych tanich ściereczek od razu wpadł mi na głowy pomysł z transferem. Pasiaki przypominające stare worki na mąkę aż się prosiły o klimat vintage. Tym razem użyłam do transferu olejku lawendowego. Nie będę się rozpisywać na temat sposobu transferowania, bo tego jest mnóstwo w internecie. Mogę tylko dodać, że na tej tkaninie opornie to szło, nadruk był dość blady, więc gdzieniegdzie pomogłam sobie pisakiem do tkanin. I oto co z tego wyszło... Ostatnio coś zaroiło się u mnie od owadów ;-)

Słonecznego weekendu Wam życzę!











18 czerwca 2015

Moja mała gwiazdka

Jeszcze jakieś ostatnie dekupażowe niedobitki się plątają, wrzucam jeszcze szybciutko gwiazdkę. Z jednej strony pomalowałam ją farbą tablicową, a jakże - zostało mi trochę farby, więc eksperymentuję ;-) Pomysł nieco zgapiony, przyznaję się bez bicia, że zainspirowała mnie Klaudia. Muszę przyznać, że z bokami oklejanymi różową serwetką w białe kropki trochę się namęczyłam.

Mam nadzięję, że następny post będzie już w bardziej kuchennych klimatach :-)










Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...