24 maja 2016

O rzut beretem: Rysianka

Łąki, pola rzepaku, brzęczące od uwijających się pszczół kwitnące drzewa owocowe.
Zaskroniec jak patyk pod nogami.
Śpiew ptaków, spokój, łagodny wietrzyk na twarzy i zapach siana.
Kałuże pełne kijanek i żaba bez jednej nogi.
Nogi prowadzą jak nakręcone, głębokie bolesne oddechy, jakby płuca miały pęknąć jak nadmuchiwany balon.
Pierwsze odciski, zmęczenie mięśni i zapach słońca na skórze.
Myśl, że to moje miejsce na ziemi.
Ostatnie dziesięć minut do celu.
W oddali Babia Góra, bliżej Pilsko, doskonała widoczność.
W końcu nagroda, ośnieżone szczyty Tatr w oddali.
I już tęsknisz wiedząc, że za parę chwil szlak w dół zbocza zaprowadzi cię w doliny.



















19 maja 2016

Dziecięce fascynacje

Kiedy byłam mała, często na ferie i na wakacje jeździłam do babci. I tam wynajdowałam sobie różne ciekawe zajęcia, jak na przykład rozkładanie z pietyzmem, podziwianie i składanie babcinych chustek, gryzmolenie w zeszycie na kocyku rozłożonym w cieniu jabłonek i wiśni, czy bieganie po ogródku z drepczącą za mną oswojoną kurą (to dzięki tej kurce kilka lat później przeszłam na wegetarianizm, ale to już całkiem inna historia). Oprócz tego nie mogłam się doczekać chwili, kiedy wujek pozwoli mi poczytać i pooglądać "ALFĘ".

"ALFA" był to magazyn o tematyce popularnonaukowej i science-fiction, wydawany przez Krajową Agencję Wydawniczą. Zaczytywałam się w tym na okrągło, komiksy znałam na pamięć, a do najbardziej ulubionych zaliczałam "Wojnę światów" i "Wehikuł czasu". To właśnie wtedy narodziła się moja fascynacja kosmosem i fantastyką, to wtedy zdecydowałam, że jednak nie będę piosenkarką i aktorką, tylko zostanę w przyszłości astronautą :-) Kilka numerów stało się w końcu moją własnością i do tej pory przechowuję je jak najcenniejsze skarby.

W kosmos nie poleciałam (ale jak będę stara i będą kogoś szukać do bazy na Marsie to zgłaszam się z miejsca, o ile mnie wezmą!), za to fascynacja pozostała. I stała się zaraźliwa dla mojego potomka. Nie powiem, żeby syn ją wyssał z mlekiem matki, bo niezbyt sprawnie sobie radził z tą umiejętnością. Ale być może zauważył ten błysk w moim oku i to, jak się zapalałam (w przeciwieństwie do innych tematów) przy odpowiedziach na jego dziecięce, pełne ciekawości pytania dotyczące planet, czarnych dziur i kosmitów. To nie tak, żebym wciskała go w nie swoje buty - wiem, że niektórzy dorośli tak mają i chcą, aby ich dzieci osiągnęły to wszystko, czego im się nie udało zdobyć.  Ale jego fascynacja mnie rozczula i nie widzę nic złego w tym, aby wierzył, że jeśli czegoś bardzo się pragnie, można to osiągnąć. I w tym, żebym podsycała jego wiarę i poszerzała jego wiedzę na ten temat. To, kim chciałby zostać i tak pewnie wiele razy mu się odmieni, zanim naprawdę dorośnie. Ale... może mu się nie odmieni? Poza tym dzieci mają teraz o wiele więcej możliwości niż moje pokolenie, wszystko jest na wyciągnięcie ręki, wystarczy je pchnąć w odpowiednim kierunku i zapewnić dobry start. Dlatego co do syna, zamierzam go z radością - i z błyskiem w oku - dopingować.


















9 maja 2016

Oprócz błękitnego nieba...

Tej wiosny pogoda płata nam figle. Jednego dnia nie mogę usiedzieć na tyłku i pełna energii snuję plany, a drugiego dnia rzucam mięsem pod nosem i kombinuję, czym można by wypełnić deszczowe dni, zwłaszcza dzieciakom. Nie wspominając, jak taka pogoda daje w kość osobom ze skłonnościami do migreny... I tak zamiast rozpocząć górskie wędrówki (a pogoda musi być idealna, bo przecież zaczęliśmy targać ze sobą syna), przeprosiłam się z szydełkiem. Jeszcze nie wiem, czy to już tym razem się polubimy, ale staram się być dla niego wyrozumiała i cierpliwa (o ile to możliwe). A rozpoczęcie przygody z szydełkowaniem wcale nie jest takie proste, no bo jak tu wybrać spośród tylu kolorów, na jaki schemat się zdecydować? Moje rozterki trwały niemal 2 tygodnie, po czym wygrały biel, mięta i turkus. Początkowo miał to być pled, ale skoro kobieta zmienną jest, a ja jestem stuprocentową kobietą, to odmieniło mi się ;-) Pled będzie, ale w inny wzorek, a o postępach będę Was informować od czasu do czasu. Trzymajcie kciuki, żeby nie zabrakło mi zapału!

A tak poza tym... nadal robię blaszki - nowe wzory w fazie projektu; nadal haftuję - utknęłam na wzorze Dimensions Wreath for All Seasons, a konkretnie na gwieździe betlejemskiej, która w środku lata z pewnością wywoła u mnie tęsknotę za Bożym Narodzeniem (szkoda że nie zaczęłam sobie wyszywać w zgodzie z porami roku!); nadal myślę o remontach - przedpokój i jadalnia proszą się o lifting; nadal mam na kolejce kilka mebli do przemalowania (i jakoś nie mogę się do tego zabrać).

I dużo tych "nadal" mogłabym wymieniać, ale za dużo bym się rozpisała.

Ściskam Was i do następnego!














Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...