Kiedy wypatrzyłam w Biedronce mydła z dozownikiem w brązowych buteleczkach, od razu dostrzegłam w nich potencjał! Nic mnie tak nie razi jak widok butelki "Tymka" czy "Ludwika" przy kuchennym zlewie... Wymierzyłam, zaprojektowałam nowe etykiety, wydrukowałam. A potem z łatwością zerwałam nalepkę i westchnęłam, bo czekała mnie grubsza robota... Ale i na to jest patent!
Jak się pozbyć naklejki lub lepiącego śladu po etykiecie na butelce
Na szklanych butelkach jest łatwiej - namaczam, roluję papier, smaruję margaryną, a potem zdrapuję nożykiem i poprawiam myjką. W przypadku plastikowych nożyk odpada. I margaryna też niezbyt sobie radzi. Ale za to majonez jest świetny, tylko trzeba się przygotować na wietrzenie całego domu. Zrywamy etykietę, smarujemy majonezem, zapominamy o sprawie na godzinę. Po godzinie nos nam zresztą przypomni o robocie, która nas czeka. Bierzemy pieluchę tetrową (najlepsza) i ściągamy tłustą warstwę razem z lepiącym klejem. Ale nie ma tak łatwo, trochę umordować się trzeba! Potem zmywamy tłustą warstwę płynem i voila!
I znowu zjawiam się z bonusem dla wszystkich odwiedzających mojego bloga - poniżej można pobrać etykiety na butelki w dwóch stylach: vintage i scandi. Oczywiście najlepiej zrobić wydruk laserowy na papierze samoprzylepnym, myślę że taka usługa będzie dostępna w każdym punkcie ksero.
Prezentowane przy okazji magnesy dostępne są od ręki - zapraszam!
PS. Pytanie do osób prowadzących bloga: czy Wam też ochota na sesję zdjęciową przychodzi w najmniej oczekiwanym momencie, na przykład jak u mnie - w trakcie przygotowywania obiadu? ;-)
Etykiety na butelki